Oh wow.
What the serious hell...
Pamiętając, że jest to film raczej dla młodzieży i dziecaków - no chyba za dużo grzebania w nieznanych historiach rodzin LeStrange i Dumbledore. I bardzo słabo wytłumaczone. Do teraz łączę kropki kto z kim i jak to się stało. I przysięgam, że w środku tego tłumaczenia wyszło, że Credence (Ezra Miller) jest dzieckiem ze związku kazirodczego. Niech mnie, to by było nawet cudowne rozwiązanie! Ta cała czystość krwi mogłaby do tego doprowadzić.
Ale tak nie jest. Ten jeden spoiler Wam zafunduję i powiem, że nie jest z kazirodztwa, ale polecam słuchać, bo chyba nie tylko ja się na to natknąłem.
Musieli tłumaczyć dalej. I dalej. I dalej. I chyba na koniec wyszło coś bardzo na siłę. Przekonacie się sami. A wracając do głównego tematu:
Otóż słuchajcie, część druga przygód Newta Scamandera to w 15% jego przygody. Film 'Zbrodnie Grindelwalda' to doskonały przykład filmu drugiego - jest w nim dużo, ale nic się nie kończy. Wątki się nawarstwiają, powstają nowe, ale wszystko zakończy się w części trzeciej (albo, łolaboga, nawet w czwartej znając biznes filmowy). Także wyszedłem z kina z poczuciem ciężaru.
A na to wszystko scenarzyści postanowili wylać na ludzi kubeł wody opisany "Grindelwald did nothing wrong". Tak, z jego ust padły słowa, które brzmiały tak sensownie, że porównując je do zachowania Ministerstwa Magii można odebrać jako walka z oprawcą. Więc dlaczego nie być po stronie Grindelwalda? Przecież to taki dobry człowiek, stara się aby nie doszło do kolejnej wojny (akcja dzieje się w 1927)!
Zaangażowanie widzów rośnie, teraz nastąpi podział społeczeństwa na tych po stronie Dumbledora i tych po stronie Grindelwalda.
Dobra, film. Na początku miałem wrażenie, że ktoś przesadził ze zbliżeniami na twarze aktorów. I mean seriously, niepokojąco blisko, zajmując cały ekran. Albo się przyzwyczaiłem albo później przestali to robić.
Efekty tych wszystkich czarodziejskich hokus-pokusów zdecydowanie na plus. Po to się chodzi na filmy ze stajni J.K Rowling - faktycznie wszystko wygląda magicznie.
A na koniec dodam: Jude Law. Bardzo dobry wybór. Bardzo dobry Albus.
Ocena?
No muszę to obejrzeć, bo to kolejny film ze świata Harrego Potter/10.
Pozdro!
All things under Z to blog robiony z powodu zbyt dużej ilości treści w mojej głowie. Mam ochotę podzielić się wszystkim co widzę i słyszę. Czyli opowiem Wam o filmie, który widziałem, muzyce, która dudni w moich słuchawkach i wszystko inne co ma na mnie jakiś wpływ. All things under Z to nie tylko rzeczy zaczynające się od 'Z'.
poniedziałek, 19 listopada 2018
[Film] Grindelwald did nothing wrong
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz