Aj jaki to był kawał dobrego filmu.
Nie udało mi się pójść na niego podczas American Film Festival (bo był filmem otwarcia...), ale teraz jest normalnie w kinach. I bardzo dobrze!Poster filmu. Zaczerpnięty z Amazon.com |
Śpiewa tu (!) Bradley Cooper i występuje Lady Gaga (!). I robią to naprawdę dobrze! Bradley śpiewa świetnie, a Gaga gra zaskakująco dobrze. Obojgu przychodzi to wszystko naturalnie.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!! |
Historia jest dość nieprawdopodobna, ale realna. I jest taka, że ten realizm w niektórych momentach strzela nas w pysk i robi nam się smutno. Kiwamy wtedy głowami i myślimy "no tak, tyle się przecież o tym słyszy, że w ogóle nas to nie powinno zaskakiwać". Mówię tu o biznesie muzycznym, który poznajemy w trakcie filmu. Bo gwiazda się rodzi z pasji i ambicji, aby potem wejść w bezlitosny biznes, gdzie nie ma miejsca na "ja nie chcę".
Mamy tu też kilka wątków, które budują nam ten dramat, aby go potem sprawnie i zgrabnie zamknąć, a widzów zaskoczyć i postawić z uczuciem bólu przeokropnego. Tak się robi historie.
Film ewidentnie poleci do Oscarów w przynajmniej 4 kategoriach. Zakładam: scenariusz, role pierwszoplanowe (męska i żeńska) i piosenka. I podkreślam "przynajmniej".
Won do kina/10!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz